Majowy weekend spędziłam w bardzo bliskich okolicach Zakopanego. Noclegi zabukowałam przez booking.pl. Zależało nam na miejscówce pomiędzy Zakopanym a Małym Cichym. No i udało się, bardzo korzystnie znaleźć lokum w Hotelu Tatra w Cyrhlu ok. 1 km od Murzasichla, w którym mieliśmy spotkania. Pierwszy raz dokonałam w taki sposób rezerwacji. Na miejscu potwierdziły się informacje zawarte w wizytówce hotelu. Hotel oddany do użytku w 2014 roku więc nowością jeszcze czuć było.
Wyjechaliśmy w piątek. Dobrze, że przed wyjazdem wyszłam na chwilkę na dwór, bo bym pojechała w dosyć letnich ciuchach i w walizce takie też były zapakowane. Na szczęście odprowadzając mamę, poczułam odczuwalną temperaturę i szybko, ciut przepakowałam walizkę. Podróż do Krakowa minęła szybciutko i w rozpogadzającym się niebie. Korków praktycznie nie było - my jechaliśmy w stronę Zakopanego 02.05. więc korki były "za nami". Zobaczyłam Wawel z zupełnie innej strony :)


W końcu, w deszczu dotarliśmy do celu czyli na Cyrhla do Hotelu. Widok z balkoniku.
Pojechaliśmy na Krupówki połazić.
Wracając zahaczyliśmy o skocznie.
Jak się śmiałam w piątek do znajomego górala, że mi się "nie podoba", bo mi góry widoki zasłaniają to wstałam w sobotę i znów mi się nie podobało, ale teraz tak naprawdę, bo mgła była taka, że bramy hotelu nie bardzo było widać :(
Pojechaliśmy najpierw do Murzasichla na spotkanie, ale padało chociaż mgła mniejsza wiec zjechaliśmy jeszcze niżej do Małego Cichego. A tam znajomi szykowali się na msze w szałasie na górze, bo to święto było Matki Boskiej patronki Polski i górale święcili symbolicznie baranki na nowy sezon, coby dobrze rosły i się chowały. Zanim pojechali/poszli na mszę ugościli nas. A u nich piękna płaskorzeźba na ścianie.
Pogoda była kiepska, więc niestety jak większość turystów pojechaliśmy na termy. Fajnie, cieplutka woda tylko za dużo ludzi :) Po termach wylądowaliśmy znów w Małym Cichym u tych samych znajomych
W niedzielę leniwie się przeciągając zostałam poinformowana, że śniegu nasypało. Wyśmiałam "informatora" :) Później On mnie wyśmiał, bo okazało się, że miał rację :)
Zdjęcie zrobione w korku od tyłu i mnie nie witało a żegnało Zakopane.
Mimo wszystko fajnie było i mam nadzieję, że znów uda się wyrwać na odpoczynek.
No to tyle z podróży :)
ps. nie będę wspominać ile czasu zajął nam powrót wrrrrry :/
Super wyprawa. Okolice Krakowa, to jedne z moich ulubionych. Ale w Zakopanem jakoś nigdy mi się nie podobało. Pewnie trafiałam w nieodpowiednim momencie. Za to oscypki na ciepło z żurawiną - uwielbiam! Wczoraj także jadłam :-) To podładowałaś akumulatory (mimo pogody ;-)
OdpowiedzUsuńTeSiu bardzo podładowałam :) Pracuję miesiąc ale bardzo intensywnie i taki wypad mi się przydał. A oscypki mmmm pokochałam :)
UsuńOj dawno nie byłam w tych rejonach...Oj dawno nie byłam w żadnych rejonach :(
OdpowiedzUsuńSzczęście, że nas majowa zima ominęła, a zdarzało się przecież
Violu ja też pamiętam u mnie na Mazowszu piękną śnieżną majówkę. Ta w górach mniej mnie zaskoczyła niż ta u mnie.
Usuń