A oto mój świąteczny KEKS
na Święta :)
Brykając po za-subskrybowanych blogach znalazłam piękne zdjęcia zimowe oraz przepis na w/w KEKS u
Maszaka tu Maszka tam :). Przepis przeczytałam, przez dwa dni przyswoiłam ;), zakupy zrobiłam tylko zapomniałam o kandyzowanej moreli, bo skórki pomarańczowej nie lubię, ale dodałam taką otartą suszoną. No i na zdjęciu widać co wyszło.Orzechów dałam "na oko" i włoskie i laskowe i dodałam jeszcze opakowanie suszonych śliwek. Spróbować musiałam :) Reszta zapakowana czeka na przedświąteczne polukrowanie i skonsumowanie.
Polecam.
Ps. przepis, który zresztą widać spod talerzyka ;)
- 20 dkg masła
- 4 żółtka
- 1/2 szklanki cukru
- 25 dkg mąki
- 1 łyżeczka amoniaku (pełni funkcję proszku do pieczenia)
- 2 łyżki wody
- bakalie - duuuużo (orzechy włoskie, laskowe, śliwki suszone, rodzynki, morele, kandyzowana skórka pomarańczowa) - ja dałam po opakowaniu
- czekolada gorzka
Smarujemy dużą keksówkę masłem i wysypujemy bułką tartą.
Masło rozcieramy i dodajemy na przemian po jednym żółtku i po trochu cukier. Ucieramy aż będzie pulchne.
W tym czasie (ja zrobiłam przed zabraniem się do "roboty") siekamy orzechy, kroimy resztę bakalii i czekoladę i podsypujemy odrobiną mąki, żeby bakalie się otoczyły nią i nie opadły na dno ciasta (chociaż moje było tak gęste, że się śmiałam, że mogę prawie jak kruche wyrabiać ;))
Ubijamy białka na sztywno i dodajemy do masła "ubitego" z żółtkami i cukrem. Delikatnie mieszamy (już nie mikserem), dodajemy bakalie i mąkę. Łyżeczkę amoniaku rozpuszczamy w 2 łyżkach wody i dodajemy do ciasta. Mieszamy i wykładamy do formy.
Pieczemy ok. 1 h w temp. 180 st.C. (ja mam piekarnik bez termoobiegu)
No to już teraz
smacznego :)
Ps. 2
Maszka masz rację może zniknąć przed świętami :)