NAJLEPSI Obserwatorzy :)

Witaj,
Załóż konto Inteligo z mojego polecenia,
a zyskasz możliwość otrzymania premii pieniężnej
w wysokości 100 zł.

Pamiętaj, aby we wniosku o konto w polu
"Kod promocyjny" podać mój numer telefonu: 608806730

Otwórz konto Inteligo

Sprawdź szczegóły na maminteligo.pl

Regulamin Programu Mam Inteligo

Pozdrawiam
dyziocha

.

.

poniedziałek, 26 maja 2014

JAK BÓG STWORZYŁ MAMĘ


JAK BÓG STWORZYŁ MAMĘ

Dobry Bóg zdecydował, że stworzy... MATKĘ.
Męczył się z tym już od sześciu dni, kiedy pojawił się przed Nim anioł i zapytał:
- To na nią tracisz tak dużo czasu, tak?
 
Bóg rzekł:
- Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie?
Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia, prania, lecz nie może być z plastiku... powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części, z których każda musi być wymienialna...
żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia...
umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko - od bolącej skaleczonej nogi aż po złamane serce... no i musi mieć do pracy sześć par rąk.
 
Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:
 
- Sześć par?
 
- Tak! Ale cała trudność nie polega na rękach - rzekł dobry Bóg.
 
Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama. 

 - Tak dużo?
 
Bóg przytaknął:
 
- Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi, zamiast pytać: "Dzieci, co tam wyprawiacie?".
Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy, aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać, ale o czym koniecznie musi wiedzieć. 

I jeszcze jedna para, żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi, który wpadł w tarapaty: "Rozumiem to i kocham cię".
 
- Panie - rzekł anioł, kładąc Boga rękę na ramieniu - połóż się spać.
Jutro też jest dzień.
- Nie mogę - odparł Bóg - a zresztą już prawie skończyłem.
 
Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora, że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad na sześć osób z pół kilograma mielonego mięsa oraz jest w stanie utrzymać pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.
 
Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki, przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:
- Jest zbyt delikatna.
- Ale za to jaka odporna! - rzekł z zapałem Pan.
- Zupełnie nie masz pojęcia o tym, co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.
- Czy umie myśleć?
- Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek oraz dochodzić do  kompromisów.
 
Anioł pokiwał głową, podszedł do modelu matki przesunął palcem po jego policzku.
 
- Tutaj coś przecieka - stwierdził.
- Nic tutaj nie przecieka - uciął krótko Pan. - To łza.
- A do czego to służy?
- Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.
- Jesteś genialny! - zawołał anioł.
- Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę - melancholijnie westchnął Bóg.
 
To nie Bóg stworzył łzy. Dlaczego zatem my mielibyśmy to czynić?


Bruno Ferrero "Czterdzieści opowiadań na pustyni" 


  KOCHAM CIĘ

HENIUSIU :-*

czwartek, 22 maja 2014

juhu, juhu :)

To miejsce/scena, gdzie wirowali Derwisze


Smaczna Pyza rozdawała u siebie na blogu zaproszenia na pokaz Wirujących Derwiszy i koncert muzyki tureckiej. Od razu mi się przypomniało jak będąc w Turcji w 2010 roku wybrałyśmy wycieczkę fakultatywną objazdową do Kapadocji. Wyjazd był ok. 6.00 rano. Nic strasznego, jeśli się położy człowiek o przyzwoitej godzinie spać a nie jak ja o 5 rano, po powrocie z dyskoteki. No, ale dziewczyny tj. Kronio zwana również Kjopkiem i Miśka zadbały, żebym się zapakowała do autokaru. Wycieczka była dwudniowa. Po drodze próbowałam chociaż trochę odespać noc, ale się nie dało, bo zwiedzaliśmy mnóstwo ciekawych miejsc. Na wieczór pierwszego dnia zawieziono nas na "Wirowanie" Derwiszy. Poproszono o nie filmowanie i nie robienie zdjęć, gdyż była to prawdziwa "modlitwa" powiedziano nam, że później będzie króciutka chwila dla "fotoreporterów". Rzeczą oczywistą jest, że muzyka przy medytacji, nawet tanecznej, skoczna nie jest a ja nie spałam już prawie 30h, więc jak oni wpadli w swój rytm i zaczęli się kręcić po okręgu i wokół własnej osi to mnie dopadło zmęczenie na MAXa. Dosłownie podtrzymywałam sobie powieki, bo bałam się, że zasnę i zacznę chrapać. 
Nigdy przed - i jak do tej pory nigdy po tym wieczorze nie byłam tak zmęczona. 
Pamiętam to do dziś, jakby to było pół dnia temu. Rzeczą dla mnie oczywistą więc jest, że osobą, która mi towarzyszyć będzie na wygranym pokazie  jest ..... KRONIO :) Będzie to forma wynagrodzenia Jej tamtego pokazu, gdzie czuwała, abym nie padła ze zmęczenia i narobiła obciachu :). Jak się domyślacie jak dojechałyśmy do hotelu to zasnęłam bardzo szybko. A raniutko znów po 5 zapakowano tych co byli chętni na swobodny lot balonem nad Kapadocją o wschodzie słońca.
 po lewo podnoszą "nasz" balon a po prawo nasz kapitan 
po lewo widok w czasie lotu po prawo cień "naszego" balonu i samochód, którym wracaliśmy i przyczepka na której wylądowaliśmy :)
CUDNIE BYŁO ...
pozdrawiam.

poniedziałek, 12 maja 2014

Z pamiętnika OGRODNICZKI cz. 11

Szybka zdjęciowa aktualizacja mojej hodowli balkonowej :)
Pierwsze zdjęcie wrzuciłam 13 kwietnia i gdzieś w tych okolicach było robione pozostałe są z dnia dzisiejszego.
 Zaskoczyły mnie pomidorki, że już mają pąki kwiatowe, bo jeszcze zimna Zośka przed nami i ogrodnicy.
 Moja konstrukcja trzcinowa, zmontowana własnoręcznie, żeby Kobea miała po czym się wspinać. Rzodkiewka, bratki i bazylia z majerankiem i szczypiorkiem też nieźle się mają :)
Pozdrawiam ogrodniczo :)

niedziela, 11 maja 2014

Podróż majówkowa.

Majowy weekend spędziłam w bardzo bliskich okolicach Zakopanego. Noclegi zabukowałam przez booking.pl. Zależało nam na miejscówce pomiędzy Zakopanym a Małym Cichym. No i udało się, bardzo korzystnie znaleźć lokum w Hotelu Tatra w Cyrhlu ok. 1 km od Murzasichla, w którym mieliśmy spotkania. Pierwszy raz dokonałam w taki sposób rezerwacji. Na miejscu potwierdziły się informacje zawarte w wizytówce hotelu. Hotel oddany do użytku w 2014 roku więc nowością jeszcze czuć było.
Wyjechaliśmy w piątek. Dobrze, że przed wyjazdem wyszłam na chwilkę na dwór, bo bym pojechała w dosyć letnich ciuchach i w walizce takie też były zapakowane. Na szczęście odprowadzając mamę, poczułam odczuwalną temperaturę i szybko, ciut przepakowałam walizkę. Podróż do Krakowa minęła szybciutko i w rozpogadzającym się niebie. Korków praktycznie nie było - my jechaliśmy w stronę Zakopanego 02.05. więc korki były "za nami". Zobaczyłam Wawel z zupełnie innej strony :)
 Po drodze stanęliśmy w Oberży Wilczy Głód. I tu zjadłam po raz pierwszy grillowanego oscypka z żurawiną. Do tej pory nie lubiłam oscypków, ale ten na ciepło w połączeniu z żurawiną mmmmmmniam. Nadal zimne mi nie smakują :)








Po zjedzeniu oscypków i placków krzyszkowickich ruszyliśmy dalej. A dalej w stronę Zakopca pogoda zaczęła mniej mi pasować :( Czarne chmury, błyski, grzmociki, wrrrrry nie lubię, nie lubię :(



W końcu, w deszczu dotarliśmy do celu czyli na Cyrhla do Hotelu. Widok z balkoniku.
 Pojechaliśmy na Krupówki połazić.
Wracając zahaczyliśmy o skocznie.
Jak się śmiałam w piątek do znajomego górala, że mi się "nie podoba", bo mi góry widoki zasłaniają to wstałam w sobotę i znów mi się nie podobało, ale teraz tak naprawdę, bo mgła była taka, że bramy hotelu nie bardzo było widać :(
Pojechaliśmy najpierw do Murzasichla na spotkanie, ale padało chociaż mgła mniejsza wiec zjechaliśmy jeszcze niżej do Małego Cichego. A tam znajomi szykowali się na msze w szałasie na górze, bo to święto było Matki Boskiej patronki Polski i górale święcili symbolicznie baranki na nowy sezon, coby dobrze rosły i się chowały. Zanim pojechali/poszli na mszę ugościli nas. A u nich piękna płaskorzeźba na ścianie.
Pogoda była kiepska, więc niestety jak większość turystów pojechaliśmy na termy. Fajnie, cieplutka woda tylko za dużo ludzi :) Po termach wylądowaliśmy znów w Małym Cichym u tych samych znajomych
W niedzielę leniwie się przeciągając zostałam poinformowana, że śniegu nasypało. Wyśmiałam "informatora" :) Później On mnie wyśmiał, bo okazało się, że miał rację :)
 I tak po śniadaniu zebraliśmy mamatki i wyjechaliśmy, bo na chłód byliśmy przygotowani, ale na powrót zimy to już nie.
Zdjęcie zrobione w korku od tyłu i mnie nie witało a żegnało Zakopane.
Mimo wszystko fajnie było i mam nadzieję, że znów uda się wyrwać na odpoczynek.


No to tyle z podróży :)

ps. nie będę wspominać ile czasu zajął nam powrót wrrrrry :/