NAJLEPSI Obserwatorzy :)

Witaj,
Załóż konto Inteligo z mojego polecenia,
a zyskasz możliwość otrzymania premii pieniężnej
w wysokości 100 zł.

Pamiętaj, aby we wniosku o konto w polu
"Kod promocyjny" podać mój numer telefonu: 608806730

Otwórz konto Inteligo

Sprawdź szczegóły na maminteligo.pl

Regulamin Programu Mam Inteligo

Pozdrawiam
dyziocha

.

.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Bożego Narodzenia czas ...

Kochani ja również śpieszę złożyć Wam życzenia z okazji Bożego Narodzenia ;)
Więc życzę:

  • zdrowia
  • miłości bliskich
  • uśmiechu na twarzy swojej i u spotykanych ludzi
  • pogody ducha
  • radości
  • głośnego śpiewu kolęd
  • bałwanów tylko za oknem ;D
  • wzajemnego zrozumienia
  • wyrozumiałości wobec słabości

a tu niespodzianka jaka czekała na współmieszkańców. Nie wiem czy w całym bloku "Ktoś" pozawieszał jemiołę na klamkach u drzwi do mieszkań :), czy tylko w naszej klatce, ale miłe to było.








Jeszcze raz najlepszego.
CMOCZKI
ps. a tu stroik na wejście z resztek drzewka jednego z braci mych ;)

wtorek, 11 grudnia 2012

Moje małe DIY 4 ;)

tur, tur, tur ....
Tak dziś wzieło mnie na turkotanie maszyną do szycia:)
Miałam wieeeeeelką ochotę "odpalić" staruszkę napędzaną nóżkami :) a nie elektryczną stopką :), ale zostawiłam ją na razie w spokoju i użyłam elektrycznej.

Naleciało mnie i uszyłam sobie poszewkę na poduszkę. Wykorzystałam bluzkę koszulową, którą kiedyś kupiłam w SH z racji fajnego połączenia płótna z dzianiną oraz oczywiście koloru. Koszt bluzki to cały 1 zł więc nie mogłam nie kupić :) Uszyłam oczywiście też poszewkę na pióra/pierza, które fruwają do tej pory mi przed nosem :) Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia jak nadziewałam poduszkę, ale bałam się ruszyć, coby jeszcze więcej tego nie latało :) Miłe wrażenie mieć w garści garść pierza :)
A i jeszcze mnie naszło na popierdułki. Udziubdziałam 4 serca, wypełniłam watą, ozdobiłam i gdzieś je uwieszę - najpewniej na jakimś stroiku - choć żadne z nich świątecznym nie jest :) 

niedziela, 9 grudnia 2012

Kuchennie, czyli chochlą po łapkach cz. 11

A oto mój świąteczny KEKS 
na Święta :)
 Brykając po za-subskrybowanych blogach znalazłam piękne zdjęcia zimowe oraz przepis na w/w KEKS u Maszaka tu Maszka tam :). Przepis przeczytałam, przez dwa dni przyswoiłam ;), zakupy zrobiłam tylko zapomniałam o kandyzowanej moreli, bo skórki pomarańczowej nie lubię, ale dodałam taką otartą suszoną. No i na zdjęciu widać co wyszło.Orzechów dałam "na oko" i włoskie i laskowe i dodałam jeszcze opakowanie suszonych śliwek. Spróbować musiałam :) Reszta zapakowana czeka na przedświąteczne polukrowanie i skonsumowanie.
Polecam.

Ps. przepis, który zresztą widać spod talerzyka ;)
  • 20 dkg masła
  • 4 żółtka
  • 1/2 szklanki cukru
  • 25 dkg mąki
  • 1 łyżeczka amoniaku (pełni funkcję proszku do pieczenia)
  • 2 łyżki wody
  • bakalie - duuuużo (orzechy włoskie, laskowe, śliwki suszone, rodzynki, morele, kandyzowana skórka pomarańczowa) - ja dałam po opakowaniu
  • czekolada gorzka
Smarujemy dużą keksówkę masłem i wysypujemy bułką tartą.
Masło rozcieramy i dodajemy na przemian po jednym żółtku i po trochu cukier. Ucieramy aż będzie pulchne.
W tym czasie (ja zrobiłam przed zabraniem się do "roboty") siekamy orzechy, kroimy resztę bakalii i czekoladę i podsypujemy odrobiną mąki, żeby bakalie się otoczyły nią i nie opadły na dno ciasta (chociaż moje było tak gęste, że się śmiałam, że mogę prawie jak kruche wyrabiać ;))
Ubijamy białka na sztywno i dodajemy do masła "ubitego" z żółtkami i cukrem. Delikatnie mieszamy (już nie mikserem), dodajemy bakalie i mąkę. Łyżeczkę amoniaku rozpuszczamy w 2 łyżkach wody i dodajemy do ciasta. Mieszamy i wykładamy do formy. 
Pieczemy ok. 1 h w temp. 180 st.C. (ja mam piekarnik bez termoobiegu)
No to już teraz 
smacznego :)

Ps. 2 
Maszka masz rację może zniknąć przed świętami :)

czwartek, 29 listopada 2012

Brak przestrzeni :(

Chciałam dorzucić fotki a tu wyskoczył mi komunikat o braku przestrzeni w Picasa !!! Oczywiście jest możliwość dokupienia , ale to kosztuje. Miałyście już taki problem?? Zostało mi chyba zamiast umieszczać zdjęcia to opisywać co powinno w danym miejscu być :(

środa, 21 listopada 2012

Kuchennie, czyli chochlą po łapkach cz. 10

Ależ się kulinarnie rozhulałam :)
Przepis na te bułeczki znalazłam przeglądając blogi do nominacji w zabawie LIEBSTER BLOG :)
Na bułeczki trafiłam na blogu Gotowanie w mniejszym mieście. Przeczytałam, przeanalizowałam, zwizualizowałam, mniam ;) i dziś rano będąc w sklepie zakupiłam drożdże, mleko, masło i jaja. Wracając weszłam do piwnicy po powidłonutellę i wzięłam się i zrobiłam :)
 Ciasto przepysznie mięciutkie.
Moje bułunie standardowo, nie takie równiutkie, ale tu nie kształt ma znaczenie :)
SKŁADNIKI:
  • 20 g świeżych drożdży
  • 200 ml mleka
  • 50 g cukru
  • 430 g mąki
  • 40 g masła roztopionego i wystudzonego
  • 2 żółtka
  • cukier z prawdziwą wanilią
  • nutella
  • powidła śliwkowe


WYKONANIE:
Podgrzane mleko z cukrem łączymy z pokruszonymi drożdżami. Pozostawiamy miksturę zwaną zaczynem  do "przepracowania" na 15 min. W tym czasie rozpuszczamy masło i studzimy. Do zaczynu (drożdże + mleko + cukier) dodajemy mąkę, żółtka, cukier z prawdziwą wanilią i rozpuszczone masło. Wyrabiamy gładkie i elastyczne ciasto. Odstawiamy w ciepłe miejsce na ponad godzinę, aby wyrosło.
Po tym czasie odrywamy po kawałku, formujemy w dłoniach placuszki, na środek kładziemy powidła i nutelle, sklejamy brzegi i układamy łączeniem do dołu  na blaszkę wyłożoną papierem. Jedną przy drugiej tak, aby lekko przylegały do siebie. Znów odstawiamy do wyrośnięcia na tyle, żeby bułeczki podwoiły objętość.
Smarujemy żółtkiem wymieszanym z mlekiem i pieczemy w 180 st. aż bułeczki się zrumienią. U mnie to było  ok. 30 minut, ale ja mam stary piekarnik, nie szczelny :) i beż termoobiegu.

No to co ...

SMACZNEGO ;)

ps. tu kolejna wariacja z  powyższym ciastem drożdżowym

wtorek, 20 listopada 2012

A dziś ...

Moja mama Heniusia regularnie ogląda program "Jaka to melodia" i ostatnio usłyszałam te "Elvisowskie" głosy i hulają mi teraz w głowie.
A tu coś spokojniejszego co również w głowie się plącze :)
Ps. Po prawej nowy widżet. Wiem, że nie mieści się w szablon, ale szkoda mi nie poinformować Was o darmowej możliwości słuchania audiobooków - wiem, że niektórzy wolą taką formę. Książek można posłuchać na stronie Radio nakanapie.fm
Ja uwielbiam słuchowiska - wychowałam się na  radiowej Jedynce, a tam codziennie o 19.00 lub 19.30 były słuchowiska i audycje dla dzieci. Później pokochałam miłością bezwarunkową radiową TRÓJKĘ a w niej głos Pana Kuby Strzyczkowskiego i Pana Artura Andrusa no i Pana Marka Niedźwieckiego  i Pana Manna Wojciecha :)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Liebster Blog



Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. 
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
 Tylko Sekretarce dziękuję za wyróżnienie ;-D


Zgodnie z powyższym, wezwana do odpowiedzi, takowej udzielam :)



1. Z czego jesteś najbardziej dumna?
Z tego, ze wreszcie opanowałam sztukę urabiania ciasta pierogowego :)

2. Co uważasz za największą wartość w swoim życiu?
Wrażliwość

3. Jaki utwór muzyczny poruszył Cię najmocniej?
Poruszają mnie takie utwory, które powodują, ze "kitam" głową i tuptam nogą :)
a niezmiennie płyta "Alkimja" Justyny Steczkowskiej oraz poruszył mnie dawno temu jeden utwór DIO (dzięki Anna W.) - w tej chwili nie pamiętam tytułu

4. Jaki talent uważasz za swój największy?
Ten nieodkryty jeszcze :)

5. Jakie talent chciałabyś mieć, a nie masz?
Chciałabym mieć talent "dekoratorski"

6. Jaki jest Twój wymarzony zawód?
Architekt

7. Jaki jest Twój ideał mężczyzny?
Przedsiębiorczy a zarazem wrażliwy.

8. Gdzie chciałabyś mieszkać, gdybyś mogła dowolnie wybrać?
Chwilę na wyspie Symi, chwilę w Maroku ( bez konkretów) chwilę w Stambule, chwilę w Peru, chwilę ... mnóstwo tych chwil :)

9. Gdyby istniał wehikuł czasu, gdzie przeniosłabyś się najchętniej i na jak długo?
Do domu Judyty z "Nigdy w życiu". Na jak długo?? na chwilę :)

10. Które z Twoich marzeń spełniło się ostatnio?
Nadal mam Mamę :)

11. Które z marzeń wybrałabyś jako następne do spełnienia?
Remont mieszkania.


To teraz czas na moje pytania do Was:

1. Najczęściej zasypiasz na boku czy na płasko?
2. Pióro czy długopis?
3. Co najszybciej wyprowadza Cię z równowagi?
4. Z jaką postacią z bajki mogłabyś zamieszkać?
5. Teatr czy kino?
6. Eksperymenty w kuchni czy kosmetyczne?
7. Twój sposób na zrelaksowanie?
8. Z czym Ci się kojarzy 21 grudnia 2012 r.?
9. Gdybyś miała pierścień Arabelli, to po przekręceniu nim, gdzie chciałabyś się w tej chwili znaleźć?
10. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
11. Puść wodze fantazji: Co będziesz/gdzie będziesz za 13 lat ?

Szanowni zgromadzeni, do udzielenia odpowiedzi nominuję autorki blogów: 

się rozpędziłam, ale zaproszenia szły od ręki :) 

Kuchennie, czyli chochlą po łapkach cz. 9

Przyszedł i na mnie czas. Nigdy, ale to nigdy jeszcze nie robiłam pierogów. Tzn. ciasta na pierogi nigdy nie robiłam sama. Nadzienie i zawojanie wychodziło mi dobrze, ale ciasto niby nic trudnego. Pytałam jak gdzieś jadłam pierogi jak się robi ciast, czytałam. Wszyscy i wszędzie mówili, że najłatwiejsze ciasto do zrobienia. Heh, próbowałam trzy, może cztery razy zawsze kamień i jak tu "rozmiękczyć" twarde ciasto??. 
Jak napisałam na początku tego wywodu 
PRZYSZEDŁ MÓJ PIEROGOWY CZAS :)  
Pamiętając smak "ruskich" jedzonych u bratowej a później u Jej cioci Tereski w okolicach Chełma i czytając wpis na blogu PO DRUGIEJ STRONIE LUSTRA, postanowiłam zrobić kolejne podejście do ciasta pierogowego :) Poprosiłam o przepis na ciasto sympatyczną Kobietę po drugiej stronie lustra (ileż ja się pisząc tego posta naszukałam, na którym blogu ten przepis był :)), z mocnym postanowieniem wykonania "ruskich". Jak to ze mną bywa, czasami muszę "psychicznie" się nastawić na robienie, pichcenie czegoś. Tak też było i tym razem. Odwiedziłam również moją ulubioną stronę KOTLET.TV zobaczyłam przepis na pierogi z kapustą i grzybami oraz wędrując dalej pierogi z kaszą i twarogiem. Tego dnia jednak postanowiłam zrobić zupę zacierkową. W trakcie robienia ciasta na zacierki "olśniło" mnie :), że przecież to jest bardzo podobne ciasto (na początku), jak na pierogi - chodzi mi o elastyczność. Więc ucieszona swoim sposobem na robienie ciasta zrobiłam 30 sztuk pierogów z kapustą i grzybami a następnie niespodziewanie dobre ( choć nie tak dobre jak pierogi z kapustą i mięsem;)) pierogi z kasza i twarogiem.
TAK, PIEROGI stały się moją ulubioną potrawą do robienia :)
Tu są z kapustą i grzybami. Po ugotowaniu byłam tak zadowolona z siebie, że nie zrobiłam zdjęcia, dziwne, co?? Na następny dzień kupiłam twaróg i zrobiłam te z kaszą i twarogiem. No nie myślałam, że połączenie kaszy i twarogu może tak smakować :)
 Tu są takie po ugotowaniu okraszone cebulką - dla mnie lepsze są odsmażane, ale ja w ogóle lubię ciasto pierogowe nawet bez farszu, odsmażane. Jak zwykle, kuchcenie zaczęłam po zmroku i nie mogłam później złapać ostrości pierogów :)

Przepis na pierogi z kaszą :)
  • szklanka kaszy gryczanej najlepiej palonej
  • 200 twarogu ( ja wzięłam półtłusty)
  • duża cebula
  • jajko
  • pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej (płaskie pół)
  • masło do podsmażenia cebuli
  • sól, pieprz (proponuję bardziej pikantne)
Kaszę gotujemy al dente (tak jest na kotlet.tv ja proponuję ugotować nie al dente tylko na odpowiednio do spożycia ;-D).
Cebulę kroimy w kostkę i szklimy na maśle. Mieszamy kaszę z twarogiem. Widelcem najlepiej się miesza. Dodaję zeszkloną cebulę, jajko, gałkę, sól, pieprz i już gotowy farsz.

A ciasto?
  1. szklanka ciepłej wody
  2. 3 szklanki mąki (lub więcej jeśli taka potrzeba)
  3. 1/2 łyżeczki soli
Ja najpierw do miski wlewam wodę i sól i do niej dodaję mąkę w ilości takiej żeby uzyskać ciasto. Następnie wyrzucam na stolnicę i jeśli taka potrzeba dalej podsypuję mąką.
Wałkuję, kroję na kopytka, które rozwałkowuję, nakładam farsz, zawijam, gotuję i już :)
POKOCHAŁAM ROBIĆ PIEROGI :)

środa, 7 listopada 2012

Kuchennie, czyli chochlą po łapkach cz. 8

B A J G L E

Jakieś 3 dni temu trafiłam na bajgle na blogu WHITEPLATE.

Wykonanie:

Zaczyn:
1/2 łyżeczki drożdży instant
260 g wody
240 g mąki (chlebowej)

Składniki miksujemy, przykrywamy pojemnik folią i odstawiamy do lodówki na 24h.

Po tym czasie dodajemy do zaczynu:
180 g mąki
1,5 łyżeczki cukru
2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki drożdży instant
Zostawimy na 2 h do wyrośnięcia a następnie na noc do lodówki.

Na następny dzień wyjmujemy ciasto z lodówki i po ok. 30 minutach zabieramy się do robienia bajgli.
Ciasto dzielimy na 12 części ( proponuję max. 8 z tej proporcji).
Z każdej formujemy okrągłą bułeczkę i robimy w niej dziurkę ( moja były za mała i w czasie wyrastania skleiły się)
Obważanki kładziemy na papierze do pieczenia i odstawiamy na 30 minut do wyrośnięcia.

W dużym garnku podgrzewamy wodę. Dodajemy 1 łyżeczkę sody i 40 gram cukru. Do gotującej wody wkładamy bajgle i gotujemy z każdej strony po 1 minucie.
Wyjmujemy bajgle na ręcznik papierowy, osuszamy i układamy na blasze do pieczenia. Bajgle smarujemy białkiem i obsypujemy ziarenkami maku, sezamu, słonecznika wg. uznania.

Piekarnik nagrzewamy do 230 st. C i pieczemy 5 minut. Następnie zmniejszamy temp do 210 st. C i pieczemy 12- 15 minut pilnując żeby nie przypalić.

Moje bajgle wyszły małe, niekoniecznie okrągłe i zniknęły mi dziurki :) Ale są MOJE ;)
Jak się nie ma kratki do studzenia pieczywa to trzeba sobie ją zrobić ;D
 Pierwszy raz na bajgle trafiłam oglądając filmik Pauliny
 
Wg. tego przepisu robi się je szybciej - odchodzą dni "lodówkowe" :)
Następnym razem robię wg. Pauliny i na pewno zrobię większe i większe dziurki zrobię :) A tymczasem 
S M A C Z N E G O ;)

wtorek, 6 listopada 2012

Kuchennie, czyli chochlą po łapkach cz. 7

Wczoraj buszując w sieci, kliknęłam na jakiś banerek, który "krzyczał" o konkursie kulinarnym. Nie, nie, nie startuję w żadnym, ale weszłam i zobaczyłam przepis na szarlotkę na lanym cieście. Przejrzałam skład, przetrawiłam wykonanie i poszłam do kuchni strzelić rentgena czy posiadam wszystkie składniki. Posiadałam. Ciasto jest bardzo łatwe w wykonaniu i w miarę szybkie choć z opisu wykonania wygląda na "babraninę". A oto strona do przepisu KLIK - MNIAMMNIAM i ciut zmodyfikowany przepis :

Składniki:
  • 3 jajka
  • 1 szklanka cukru
  • 1/2 kostki masła
  • 2 szklanki mąki
  • 1/2 szklanki mleka
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia ( niecałe 2 łyżeczki)
  • 1 kg jabłek
  • cynamon do posypania jabłek ( ja w czasie smażenia jabłek dodałam przyprawę do szarlotki)
Wykonanie:
Jajka utrzeć z cukrem i masłem na gładką masę ( ja najpierw utarłam jajka z cukrem a później dodałam masło). Dodajemy mąkę połączoną z proszkiem do pieczenia i wlewamy mleko.Miksujemy. Wykładamy formę papierem. Połowę ciasta ( ja wyłożyłam ciut więcej jak połowa, żeby spód był grubszy niż wierzch, co by się dobrze ciasto wyjmowało) wylewamy/wykładamy do formy i podpiekamy na złoty kolor ( ja piekłam w temp. ok. 170 st czas "na oko"  W tym czasie, ja przesmażyłam jabłka.
Na podpieczone ciasto wykładamy przesmażone jabłka, posypujemy cynamonem i na wierzch wykładamy/wylewamy resztę ciasta.
Pieczemy w temperaturze 170 st. C przez 30 minut lub aż się zarumieni. Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem.

Ciasto na drugi dzień jest nadal wilgotne. W moim cieście jest za mało jabłek, obierałam na "oko" - oj coś z tym moim okiem nie tak jest ;-D
Zdjęcia nie koloryzowane, zrobione w pochmurny, jesienny wtorek.
S M A C Z N E G O !!!

czwartek, 1 listopada 2012

Kuchennie, czyli chochlą po łapkach cz. 6

Tytuł posta powinien brzmieć:
Ale KASZANĘ zrobiłam !!!


Oglądając jakąś gazetkę z przepisami "tknęło mię" na połączenie delikatnego smaku piersi z kurczaka z pikantnym nadzieniem z podsmażonej cebulki i KASZANKI.
Nie spotkałam jeszcze takiego połączenia - w sumie  nie szukałam i nie sprawdzałam czy jest.




Wielbicielką kaszanki na ciepło nie jestem. No chyba, że zrobi ją Anna W., ale taka tylko raz się zdarzyła dobra ;-*) po nocy Sylwestrowej.
Więc jak zaświtało w głowie tak też postanowiłam wykonać. Kupiłam piersiątka, kupiłam "swojską" pikantną kaszanę. 

Ja zrobiłam w piersiach kieszonki, wysmyrałam od środka musztardą, nafaszerowałam podsmażoną kaszanką z cebulką. Z wierzchu posoliłam i popieprzyłam. Nadziane piersi obtoczyłam w "rozkłóconym", przyprawionym jajku, wytarzałam w bułce tartej i wrzuciłam na patelnię smażąc najpierw w miejscu nadziewania, co by mi farsz nie wypadł. Obsmażyłam na dużym ogniu, żeby szybko ścięło się jajko zatrzymując "wilgoć" w piersiątkach :) a następnie podlałam wodą i dusiłam na małym ogniu.
Ja podałam z surówką z kiszonej kapusty.

Następnym razem, jeszcze nie wiem kiedy, ale będzie następny raz :) zrobię jako roladki. Rozkroję i rozbiję piersi, wysmyram ostrą musztardą i ketchupem (myślę nad chrzanem ew. sosem czosnkowym wymieszanym z chrzanem) i  włożę ogórka kiszonego ew. świeżą paprykę, zwinę roladkę i obsmażę bez panierki .

sobota, 27 października 2012

A co mi tam - chwalę się :)

Wczoraj byłam w Warszawie na rozmowie kwalifikacyjnej. Dojechałam do stolicy wcześniej żeby się nie spóźnić ;) Wyszło tak, że do umówionego spotkania miałam 2 godziny. Więc odwiedziłam pobliskiego Rossmana w celu bardziej grzewczym niż zakupowym. Wyszłam ze sklepu oprócz tego, że "odtajana" to jeszcze z moim nowym zwierzątkiem.





Dzień dobry :)
Jestem Alojzy :)
Gdy nasze spojrzenia się spotkały od razu wiedzieliśmy, ze należymy do siebie i będziemy ze sobą na dobre i na złe ;)
Będę wisiał na szyi dyziochy :) pocieszając ją w jesienne, chmurne dni ...











Alojzy kosztował mnie 14,99 zł. Wisiał tam sam jeden jedyny taki ;)



Zebry i żyrafy to fajne zwierzęta. Zawsze wzbudzały moją sympatię.

niedziela, 21 października 2012

W STARYM KINIE

Przypadkiem trafiłam skacząc po kanałach na film "Czy Lucyna to dziewczyna ?" w Kino Polska.
Kocham te stare komedie. 






Dawno temu jak mieliśmy taki telewizor, w którym oprócz Teatru Młodego Widza
lubiłam oglądać filmy emitowane W Starym Kinie.
Jakież to było aktorstwo, jaki kunszt przy mniej zaawansowanej technice filmowania. Ten efekt migającego ekranu, ehhh klimat. A AMANCI z tamtych lat :) Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza, Aleksander Żabczyński ... Kobiet - Jadwiga SmosarskaHanka Ordonówna, Tola Mankiewiczówna, z których emanował seksapil a nie seks, wytworne i wzbudzające sympatię  ... Zła bym była, oj bardzo zła, gdyby komuś przyszło do głowy "unowocześnić" te filmy poprzez ich koloryzację, tak jak to zrobiono z I częścią "Samych swoich" czy "Jak rozpętałem II wojnę światową". Odebrano tym filmom duszę. To tak wg mnie.
Więc obejrzałam, po raz kolejny już Lucynę i poszłam do kuchni obiad szykować. Po jakimś czasie słyszę w telewizji, bo idąc do kuchni nie wyłączyłam telewizora (bura za nie oszczędzanie mi się należy), znaną muzykę filmową ...
Uwielbiam ten fragment filmu "Noce i dnie", nie ja jedyna zresztą. Pan Tolibowskim zbierającym Nenufary i do tego ten walc :) No dobrze a teraz w rytm walca Metrum na 3/4
Obrazek i więcej info na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Walc_(muzyka)
tuptam kończyć obiad ;)
Tanecznie żegnam Was :)

niedziela, 14 października 2012

Kuchennie, czyli chochlą po łapkach cz. 5

Dziś na szybciutko, bo czeka mnie przesmażenie worka

|
|
|
|

\/
A wczoraj zrobiłam ciasteczka wg przepisu Pani Ewy Wachowicz, który wypróbował i przekazał mi mój brat :)
Ciasteczka z żurawiną
Składniki:
  • 15 dag masła,
  • jajko,
  • pół szklanki cukru brązowego a jeżeli białego to o wiele mniej,
  • 1/4 szklanki cukru pudru,
  • szklanka mąki,
  • łyżka cukru waniliowego,
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia,
  • szklanka płatków owsianych,
  • pół szklanki żurawiny (suszona),
  • pół szklanki posiekanych orzechów włoskich,
  • 100 g skórki pomarańczowej kandyzowanej
Sposób wykonania:      
Masło miksujemy z cukrem, cukrem pudrem oraz waniliowym, dodajemy jajko oraz mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz płatkami owsianymi.
Dodajemy żurawinę, orzechy oraz skórkę pomarańczową i mieszamy. 
Z ciasta formujemy małe kulki, układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, spłaszczamy dłonią formując ciastka.
Pieczemy 20 minut w 150 stopniach C.
Ja ciut zmodyfikowałam przepis i dodałam mniej cukru, ciut orzechów laskowych rozdrobnionych i pokrojonych śliwek suszonych. 
Po upieczeniu i spróbowaniu doszłam do wniosku, że jeszcze go zmodyfikuję dodając szczyptę soli, jeszcze mniej cukru i więcej żurawiny, śliwek i orzechów i zobaczę czy nie ująć mąki ;-D
Zastanawiam się też nad "przyrumienieniem" płatków na miodzie i zrobienie takich ciastek z pestkami dyni również "przyrumienionymi" w miodzie.
ps. Mam stary piekarnik, bez termoobiegu i spód ciastek po 20 min. miałam rumiany a górę nie i było to moje pierwsze pieczenie tych ciastek, więc nie chciałam ich spalić - postanowiłam przyozdobić je czekoladą. W domu znajdowała się jedynie biała z chrupkami, więc ją roztopiłam, dodałam ciut kakao i się wkurzyłam, bo za ładnie przez te chrupki to mi się jej nie rozprowadziło :)
ps. 2. jeśli nadal tu jesteście to podpowiedzcie.
Nie często piekę ciasta, ciasteczka, ale jak coś robię to nigdy w przepisie nie ma żeby dodać całą kostkę masła czy margaryny. Zostaje mi taki kawałek i nie chciała bym go wyrzucać. O ile z masłem nie ma problemu (zużycie na kanapki itp.) o tyle z margaryną mam problem. Macie jakiś sposób na przechowywanie takich kawałków, żeby nie jełczały??
Może zamrażanie?? Stosowała, któraś z Was taki sposób czy częściej pieczecie i zużywacie kawałki, bo nie sądzę żebyście wyrzucały ...

sobota, 13 października 2012

Moje małe DIY 3 ;)

Podpatrzone gdzieś, ale zrobione własnoręcznie ;)
stary słoik wekowy na sprężynkę, kawałek koronki, świeczkę kupię ( taką grubą i żeby wystawała ciut znad brzegu) klej (taki co po zaschnięciu go nie widać) nożyczki, kawałek sznurka i już :)

DOBREJ  NOCY :)

środa, 10 października 2012

Moje małe DIY 2 ;) i ...

Jakaś wielka przyjaźń między maszyną do szycia a mną zapanowała :)
Moja Mama potrzebuje temblaka na niewładną rękę. Robiąc porządki w szafkach znalazłam bardzo, bardzo duży polarowy szlafrok. Tchnęło "mnię". Niewładna ręka często zimna jest a zima też za pasem więc ...
TADAM 
|
|
|
|
\/


X to miało być ostatnie oczko, ale właścicielka zrezygnowała :)








Dwa rękawy zszyte, przyszyty pasek, klamerka od paska do spodni, oczka metalowe kupione kiedyś :)
i ciepełko w rączkę będzie :)
a poniżej 
|
|
|
|
|
\/
obrońca rodziny mojego brata. Najgroźniejszy z groźnych
Smrolem zwany przeze mnie a powszechnie i urzędowo zwany Kajtkiem :)
i jak tu go nie kochać ?
Wiem, że dla was to tylko pies, zwykły kundelek. Dla nas to psiak, który dostał drugą szansę na życie. Jako dwutygodniowy szczeniak jeździł na przetaczanie krwi, zastrzyki z antybiotyków i przeżył szczęściarz i dlatego też m.in. jest kochany. Dodatkowo wyleczył moje bratanice z lęków przed psami. Starsza mniej się bała natomiast młodsza paniczny lęk przed psami miała. Niestety za sprawą nie żyjącego już mojego psa Napiego, który obszczekiwał ją jak była mała. Tu nasuwa się pytanie na kogo on nie szczekał? ;-D
dobrej nocy i dobrych przyjaciół również tych zwierzęcych ...

sobota, 6 października 2012

Spacer po ...

Dziś zapraszam na spacer po 
w KOZIENICACH :)
W parku ostatnio byłam przed śmiercią Papieża czyli dawno.
Jak wyglądał kiedyś można przeczytać TU
jakość zdjęć telefoniczna
 upsss bardziej kaczki mnie zainteresowały niż most

wśród liści para młoda sesję ślubną robiła
 a mnie nadal kaczuchy przyciągały :)
Panorama nie udana, bo za szybko przesunięte i brakuje fragmentu.


Poniżej widok dla kozieniczan-ek też :) pierwszy mostek łączący dwie części parku.
Kiedyś jedna była do użytku a druga to bagniska były.
 Tu rzeźba Jezusa umieszczona na wysokim drzewie o ściętej koronie.
 Poniżej osuszona część parku nadal w remoncie, ale jakże przejrzysta.
Widok ze starego mostku (stojąc twarzą do urzędu) w prawo 
 w lewo
 naturalnie zrobiona z gałęzi przeszkoda dla wody
nie pamiętam żeby woda w parku była tak czysta :)
Tu mnie prowadziły nogi od początku parku :). Większość mieszkańców Kozienic pewnie swoje wpisy na tym drzewie miała :) Rosło na końcu alejki i nazywane było drzewem miłości :) Kora drzewa porzeźbiona była inicjałami i sercami. Dziś po korze i napisach śladu nie ma :( Ciekawe czy zakochańcy w swej miłości wytrwali ;)
koniec parku a za tym murem jest Stadnina Koni - znana miłośnikom koni, ale o niej może innym razem.
 
 Ciekawie strzyżone drzewko z tyłu urzędu miejskiego
 A to są ...... tak to są liście dębu, ale dąb ...
 ... jest formowany tak jak rosną tuje :) pierwszy raz to zauważyłam, a przecież one nie wyrosły tu w ciągu 5 lat :)
 Na terenie zespołu pałacowo - parkowego w jednym z budynków znajduje się

1782 
Ogromny pożar całkowicie niszczy ponad 200 zabudowań. Architekt Franciszek Placidi opracowuje nowoczesny plan zagospodarowania przestrzennego Kozienic. Buduje pałac w stylu renesansu francuskiego i zakłada park w stylu angielskim.
12 września 1939 Podpalenie przez hitlerowców pałacu królewskiego.  
A tu widok odbudowanego, po spaleniu w czasie II wojny światowej "we współczesnym" stylu pałacyku.
 Ilekroć robię zdjęcia w tym miejscu zawsze jest ładne niebo :) a może po prostu ono ładnie wychodzi :)

Groby, stare groby.
 Ku czci poległych żołnierzy
Roślinki posadzone w kształcie serc, bo są po obydwu stronach płyty
 No to tyle ze spaceru w tym pięknym, słonecznym, jesiennym dniu :)