Przepis na chleb wyskoczył mi w propozycjach stron do obejrzenia na Fb. Weszłam, bo i ładnie wyglądał a mnie do pieczenia chleba ciągnie. Co jakiś czas podejmuję próby upieczenia tego najlepszego wg. mnie :). Tak samo miałam z bułkami na śniadanie. Wiele przepisów a najlepsze są te
Nocne bułeczki od
Margarytki (tu przepis na stronie). Tak więc i z chlebami miałam tak, że różne przepisy kilka prób. Więc weszłam wczoraj od niechcenia na stronę
Maminek kulinarny i przeczytałam. Szybko w myślach przeleciałam kuchnię czy mam składniki. Brakowało zakwasu na żur i soli :) Godzina przed 19 Stokrotka jeszcze czynna więc poszłam zakupiłam i na kawę do Eli pojechałam :) Na kawie się ciut zeszło i jak wróciłam do domu to było po godzinie 21. Zakręciłam się to tu to tam i już przed 24 (Wam też tak czas ucieka?). Spać bym nie mogła więc szybciutko do kuchni i myk
miska, składniki, chochlą zamieszałam, poczekałam 15 min. aż wyrośnie i chyc do piekarnika po godzinie chlebuś gorący wylądował na kratce i stygł do rana.
A teraz przepis lekko zmodyfikowany z tytułu posiadanej mąki :) Z przepisu wychodzą dwa bochenki. Ja zrobiłam z połowy porcji, bo 1 blaszkę miałam no i nie wiedziałam czy smakować będzie a wiecie chleba wyrzucać nie można a kur nie mam.
Składniki:
- 1 kg mąki pszennej 650
- 750 ml bardzo ciepłej wody
- 250 ml żurku naturalnego
- 10 dkg drożdży
- łyżka soli
- łyżka cukru
- ziarna słonecznika, dyni, lnu, sezamu
Tak jak napisałam ja robiłam z połowy porcji no i mąkę inną dodałam. Okazało się, że w kuchni mam typ 390 :( ale miałam orkiszową zdjęcie poniżej. Wzięłam ok. 400g orkiszowej i dopełniłam do 500 tą co miałam)
Żurek niezwykle gęsty z butelki wyjść nie chciał :)
Dalej jak w przepisie ze strony
Maminek kulinarny. Drożdże z cukrem i wodą wymieszałam, dodałam zakwas na żurek, sól, ziarenka, mąkę. Wymieszałam łyżką i odstawiłam na 15 minut. po 10 minutach włączyłam piekarnik żeby się nagrzał do 150 st. C i wysmarowałam foremkę smalcem.
Po 15 minutach zabełtałam jeszcze raz ciastem i siup do foremki. Wyrównałam rączką mocno zwilżoną zimną wodą, posypałam otrębami pszennymi po wierzchu. Jeszcze raz uklepałam rączką zmoczoną wodą, aby otręby się zmoczyły i siup do piekarnika na 1 godzinę w 180 st. C i tyle.
Rano doczekać się nie mogłam, żeby rozkroić i spróbować, bo tak ładnie wyrósł :)
Musiałam swoje poranne 30 minut p tabletce odczekać i w te pędy do kuchni :) Pół zamroziłam, bom sama jest i zobaczyć muszę jak się zachowa po rozmrożeniu i będę piekła z pełnej porcji :)
PYSZNY, PYSZNY PYSZNY CHLEBEK :)
Smacznego !